Jak smakują **Michelin w Mediolanie?

Fot. Konik Kreatywny

Mediolan. Wrzesień 2018r.
Cel wyprawy: To była niespodzianka. Kolacja w Il Luogo Di Aimo e Nadia.

Całą przygodę razpisałam Wam w punktach. Możecie pominąć te, które Was nie interesują 🙂 Gotowi? No to zaczynamy.

Sobotni wieczór. Jesteśmy 10 minut przed czasem. 7:20pm.

Po pierwsze: Jakie gafy popełnicie w dwugwiazdkowej restauracji Michelin?

No cóż…nawet jeśli jakieś popełnicie to się pewnie o nich nie dowiecie.

Zdaje mi się jednak, że zauważyłam drobną zmianę w niezwykle eleganckiej minie Chef de rang (kierownik sali) kiedy mój mąż uparł się na zabranie plecaka do stolika. Sami rozumiecie – były tam wszystkie wartościowe przedmioty turystów, którzy sadzili, że po kolacji skoczą jeszcze na miasto…hahahahaha…nie wiedzielismy jeszcze wtedy, że opuścimy lokal o północy i pomkniemy taksówką prosto do hotelu.
Pod ogromnym wrażeniem wieczoru i kolacji, która trwała i trwała, bedziemy jeszcze dłuuugo!

Fot. Konik Kreatywny

Wracając do plecaka. Był ciężki. Kelner poprowadził Nas do stolika i przypiął klamerkę, na której mogłam powiesić moją mini torebeczkę 🙂 Taką samą klamerkę przypiął od strony mojego męża i zastygł…zastygliśmy wszyscy. Plecak miał tam zawisnąć…nie mógł po prostu stać oparty o ścianę czy nogę stołu. Cóż…czy klamereczka wytrzyma?

Ogromne zadowolenie zawitało na ustach kelnera kiedy waga plecaka nie zrobiła na klamerce żadnego wrazenia 🙂 …tak, to pewnie była nasza pierwsza gafa.

Po drugie: czy trzeba się najeść zanim pójdziecie na te mini porcyjki?

Zdecydowanie NIE.
Choć przyznaje, że po trzeciej mini porcyjce „momentu” jak mawia Amaro, zażartowałam do męża, że za rogiem widziałam turecki kebab więc po kolacji możemy skoczyć i się najeść… Oj w wielkim błędzie byłam – jakby powiedział YODA.

Kolejne potrawy. Jedzone pomału, wielowarstwowe, wywołujące zdziwienie niespodziewanym smakiem czy zaskakującą strukturą.

Po trzecie: Czy kolacja może trważ 4h?

Oj tak, si…aperitif, pre przystawki, przystawki, zupy, pre-ryby, ryby, pre-mięsa, mięsa, sery, predesery, desery…a pomiędzy tym wszystkim kieliszek wina, kieliszek wody, emocje…i rozmowy z właścicielką restauracji, o meblach, o ziołach, o kontemplacji. Właściwie mieliśmy wrażenie, że jesteśmy zaprzyjaźnionymi gośćmi na jakimś kameralnym przyjęciu.

Fot. Konik Kreatywny

Po czwarte: Aperitif & digestif czyli o co w tym chodzi?

Taka ciekawostka z zakresu savoir-vivre przy okazji głównego tematu. Teraz już będziecie wiedzieć, że:
Aperitif – to alkohol podawany przed jedzeniem. Pobudza trawienie.
Ma za zadanie również zrelaksować Nas przed posiłkiem.

Digestif – podobnie jak aperitif stanowi odrębny punkt programu.
Najczęściej serwuje się likiery, nalewki i wódki ziołowe. Serwowany po posiłku wspomaga trawienie.

Fot. Konik Kreatywny

Po piąte: Serwetę dobrze składa tylko Chef de rang czyli seria niefortunnych zdażeń.

Tak było pięknie, tak niecodziennie, że początkowo odchodząc od stolika opanowywała nas jakaś mania „kulturalnego” odkładania serwet żeby przypadkowy bałagan nie zniszczył przestrzeni. Tiaaa…osoba, która odchodziła od stolika – w miejsce oczywiste – pozostawała nieświadoma rewolucji jaka działa się przy stole. Kierownik sali, kroczył bowiem prosto do nieszczęsnej serwety, długim, powolnym krokiem. Brał amatorsko złożoną konstrukcję, strzepywał ją, naciągał rogi, składał i odkładał… lekcje zrozumieliśmy szybko 🙂

Odchodząc od stołu, zamaszyście odkładasz serwete nie składając jej – wogóle się tym nie przejmujesz. Masz być zrelaksowany, bezpieczny w strefie komfortu IL LUOGO bo Chef de rang czuwa 🙂 …dobrze, że nie mieliśmy wewnętrznej potrzeby zmycia naczyń po sobie (dwa ciołki, hahahahaha 🙂

…śmiejcie się, śmiejcie ale ta serweta była naprawdę duża i takie rzucenie jej byle jakie było z początku kłopotliwe 🙂

Fot. Konik Kreatywny

Po szóste: Jak się ubrać?

Doradziłabym casual.
O ile nie jest to kolacja biznesowa nie musicie wskakiwać w garnitur. Taka kolacja to prawdziwa przygoda. Wygoda jest więc ważnym aspektem stroju.
Pan Mąż miał na sobie koszulę do tego ciemne jeansy i …trampki + niezapomnijcie o plecaku 🙂 a ja…ja miałam ochotę na włoskie dolce vita. Karmin na ustach, czerwień jedwabnego topu i ciemną, ołówkową spódnicę (obie pozycje z Zary).

A pozostali goście…

był stolik biznesowy gdzie królowała czerń. Był stolik rodzinny, gdzie mimo późnej pory królowała biel przełamana odcieniami pasteli. Byli też Amerykanie w T-shirtach i gumowych japonkach…

Fot. Konik Kreatywny

Po siódme: Czy z psem wypada iść do restauracji?

Okazuje się, że TAK – z psem można iść do restauracji z gwiazdkami MICHELIN. A przynajmniej z psem rasy beagle. W Il Luogo di Aimo e Nadia psiak może liczyć na swój kojec tuż przy swoich właścicielach i miskę z wodą.

Wymaga to ogromnej sprawości od obsługi kelnerskiej, która godnie i nierzadko stojąc tuż nad psem serwowała dania zgodnie z określonymi standardami. Przyznam, że budziło to w Nas – wścibskich zerkaczy, chwile grozy gdy kelner trzymający potrawę lub dolewając wino przekraczał psa, a ten dokładnie w tym momencie dość gwałtownie kładł się się na boku, prostując łapki i odchylajac głowę jakby się przeciągał lub wstawał…

Fot. Konik Kreatywny

A co z papierosami? W Mediolanie pali się wszędzie. Nawet w hotelu, przy śniadaniu.
Oczywiście w restauracjach są wydzielone sale.
Ale czy dym tytoniowy idzie w parze ze smakowaniem? Byliśmy bardzo ciekawi jak to będzie wyglądało w IL LUOGO.
Na dymka, owszem, można wyskoczyć podczas kolacji ale na zewnątrz. Przestrzeń IL LUOGO, biała, czysta niczym płótno jest przeznaczona jedynie do cieszenia się smakami i teksturami. I dzięki bozi za to…dym papierosowy w Mediolanie drażnił Nas swoją wszechobecnością.

Po ósme: Jak należy serwować wino dla ośmiu osób?

Czuliśmy się jak w teatrze. Stolik na przeciwko Nas był największy. 8 osób i pies. Biznesowy look. Kelnerzy z jednym znaczkiem w kołnierzyku przyjechali stolikiem „roboczym” z odpowiednią ilością kieliszków do czerwonego wina.

Kierownik sali swym długim, eleganckim krokiem zbliżył się do niego. Otworzył butelkę wina i nalał odrobinę do jednego z kieliszków, zweryfikował zapach, kolor czy to co tam sie weryfikuje BLA, BLA, BLA i co zrobił dalej? Zazwyczaj kieliszek przekazywany jest mężczyźnie do spróbowania i podjęcia decyzji czy wino smakuje i może być serwowane…ale nie w tym wypadku 🙂 Co więc było dalej?
1. Kelner dolał wina prawie po krawędź kieliszka (szok, prawda?).
2. Upił łyk (szok po raz drugi).
3. Następnie ze swojego kieliszka odlał całość do drugiego kieliszka.
4. Z drugiego kieliszka odlał resztę wina do kolejnego kieliszka, zostawiając nieco na dnie, taki łyk do spróbowania.

Czerwone wino musiało być wyborne bo na każdym kieliszku zostawiało filtr różu.

5. po rozlaniu wina i zabarwieniu wszystkich kieliszków zostały one podane na stół, każdemu z gości.
Niektórzy spróbowali i poprosili o dolanie. Niektórzy nie. Byli i tacy, którzy wogóle nie spróbowali.

Tak czy siak dla Nas podglądaczy było to ciekawe doświadczenie 🙂

Po dziewiąte: Czy wiesz co zjesz i ile osób obsługuje dwuosobowy stolik?

Cały zespół w zależności od serwowanych potraw składał się od 1 do 3 osób. Najczęściej były to dwie osoby. Zespół szedł razem. Jeden kelner za drugim. Drugi kelner niósł tacę z serwowanymi daniami. Następnie odstawiał tą tacę na stolik „roboczy”, z którego pierwszy kelner serwował danie mnie, następnie mojemu mężowi.
Stawał potem w jakiejś uroczystej pozie i lekko przechylony w Naszą stronę opowiadał o potrawach, które mamy na talerzu.

Fot. Konik Kreatywny

Po dziesiąte: Co oznaczają **dwie gwiazdki Michelin?

Wszystkie przewodniki Michelin posiadają m.in. trzystopniowy system oceny gwiazdkami.
Nie dotyczy on wystroju, jakości serwowania a jedynie walorów kulinarnych.

* – wysokiej jakości kuchnia, warta zatrzymania
** – doskonała kuchnia, warta powrotów
*** – wyjątkowa kuchnia, warta specjalnej podróży

Dla ciekawych tematu dodam, że po raz pierwszy Polskie restauracje pojawiły się w szesnastym wydaniu przewodnika, w 1997 roku.

Plotki z kuluarów mówią, że być może w roku 2019 pojawi się po raz pierwszy edycja „Main Cities” dedykowana środkowo – wschodniej Europie. No cóż przekonamy się już w marcu, zazwyczaj wtedy właśnie wychodzą czerwone przewodniki.

Fot. Konik Kreatywny

Po jedenaste: Ta informacja nie jest dla kobiet.

W renomowanych restauracjach, w mieszanym towarzystwie i sytuacji „prywatnej” – kobieta pozostaje w błogiej nieświadomości. Karty dla Pań bowiem pozbawione są cen. Tylko mężczyzna dostaje kartę z cenami. Trochę to oldschoolowe 😛 ale zabawne.

Fot. Konik Kreatywny

Po dwunaste: Ile to kosztuje?

O ile jako aperitif nie zamówicie szampana 😛 cena za osobę wyniesie około 600-800zł w zależności od wybranego menu.

Ceny i dostępne menu znajdziecie na stronie restauracji IL Luogo di Aimo e Nadia. Nie poznacie jednak dokładnej karty win i cen za poszczególne butelki a raczej – widełki cen zawierające rodzaj wina i usługę doboru właściwego do podanych potraw. Zakładam, że ma to związek z jakością trunków i ich dostępnością. W zależności od dostępności win ich karta stale ewolułuje.

Fot. Konik Kreatywny

Po trzynaste: Czy chcieliby Państwo poznać szefa kuchni?

Godzina 23:30. Rachunek zapłacony. Stefania Moroni (właścicielka) zabawia Nas rozmową w oczekiwaniu na taksówkę.

W pewnym momencie, z błyskiem w oku pyta: „a może chcielibyście poznać szefa kuchni?”
Kurcze, przyznam, że nie wpadliśmy na to (hahahahaha)…(podwójne ciołki) a przecież w czerwcowym numerze Food&Friends czytaliśmy o ich pomysłach na włoski styl gourmet. Poznaliśmy obu szefów: Alessandro Negrini i Fabio Pisani. Small talk. Alessandro wspomniał, że koniecznie powinniśmy odwiedzić SENSES w Warszawie i spróbować dań szefa Andrea Camastra jego przyjaciela…no cóż dlaczego nie 🙂

A może ktoś z Was był tam i może opowiedzieć czy warto?


Podobał Wam się wpis? Dajcie znać w komentarzu to najlepsza motywacja do dalszej pracy. A jeśli polubisz nasz profil na Facebooku lub instagramie będziemy w kontakcie na bieżąco.

Gdybyś chciał/chciała udostępnić ten wpis u siebie na wall’u wystarczy kliknąć ikonkę FB, która znajduje się po lewej stronie artykułu. Dziękujemy, że Nas czytasz.

Patataj. Wasz Konik Kreatywny.

Konik Kreatywny

Konik Kreatywny to blog o ciekawych ludziach,
produktach i ideach.
Zawsze w smak tym,
którzy lubią się zainspirować.

Nazywam się Katarzyna Moczulska. Piszę dość szeroko o sztuce tworzenia z pasją.

komentarze 4
  1. Pobyt w Restauracji Il Luogo Di Aimo e Nadia był niezapomnianym przeżyciem.
    Czas spędzony w niej nie zapomnę do końca życia. Mam nadzieję, że jeszcze tam wrócimy 🙂
    Dziękuję, że czytając twoją relację mogłem wrócic to tych wspomnień. DZIĘKUJĘ 🙂

  2. WOW! Ale super! Nie rozważałam opcji zawitania do ** Michelin, ale po przeczytaniu wpisu pojawiła się to jako opcja. Mówisz, że warto? 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres mailowy nie będzie opublikowany.

0
    0
    Twój koszyk
    Koszyk jest pustyWróć do sklepu