Sztuka pełna dotyku, to jej Konik 🙂 Moim dzisiejszym gościem jest rzeźbiarka i malarka Joanna Roszkowska.
Artystka tworzy w glinie, którą doskonale rozumie. Tworzy przede wszystkim swoimi dłońmi, odciskami kciuka, palców, całej dłoni. Narzędzia dobiera w zależności od formy, którą mają stworzyć. Tworząc przetworzyła już prawie 1 tonę gliny.
Jej rzeźby to zarówno nieduże obiekty jak i formy o wysokości do 1,5 m. Formy organiczne, abstrakcyjne. Pełne kontrastów.
Odpowiednio dobrane do wnętrza apartamentu, mieszkania czy biura będą kontra punktem dla otoczenia. Nie da się ich nie zauważyć. Chce się je dotknąć.
Dlaczego tworzysz? To pytanie zadaję właściwie każdemu twórcy chcąc zrozumieć istotę tego zjawiska. Zjawiska tworzenia, pasji, potrzeby…
Tak, moja twórczość wynika z potrzeby. Od najmłodszych lat czułam tą potrzebę tworząc mini prace rzeźbiarskie z plasteliny, dużo rysowałam. Naturalnym krokiem było więc Liceum Plastyczne, a potem studia na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie na której ukończyłam wydział Wzornictwa przemysłowego.
Po akademii przez lata zajmowałam się sztuką użytkową chcąc tworzyć i projektować nie tylko piękne, ale przede wszystkim potrzebne ludziom przedmioty. Wraz z mężem stworzyliśmy pierwsze w Polsce studio projektowe specjalizujące się w projektowaniu opakowań i od 27 lat spełniamy się jako projektanci. Do „korzeni” czyli sztuki wróciłam już jako doświadczona projektantka, przy okazji zetknięcia się ponowie z pracownią Nowolipki, gdzie zawiozłam starszą z córką na zajęcia artystyczne ponieważ chciała się przygotować do egzaminów do liceum plastycznego.
Zajrzałam tam do pracowni ceramicznej i przepadłam. Zaczęłam od podstaw i już pierwszy dotyk gliny, materii sprawił, że znalazłam to czego mi brakowało. Rzeźba była mi bliska, bo jest trójwymiarowa jak projektowanie wzornicze, ale pozwalająca na więcej ekspresji i wolności kreacji.
W projektowaniu ważne są założenia, grupa docelowa i wiele innych kwestii, kreacja jest tylko uzupełnieniem, chociaż niezwykle istotnym. Glina pozwoliła mi oderwać się od pracy projektowej i przelać w nią moje emocje. Stała się dla mnie formą odskoczni, której bardzo potrzebowałam i w końcu znałazłam na to czas. Bardzo szybko stworzyłam swoją pracownię ceramiczną i dałam upust tej wewnętrznej potrzebie, którą czułam przez lata.
Kontrapunkt dla prostoty i surowości
W jakich wnętrzach najlepiej będą się czuły Twoje rzeźby?
Tak jak wspomniałam tworzę z potrzeby a nie pod wnętrza, natomiast ze względu na abstrakcyjną naturę moich prac myślę, że najlepiej dopełnią wnętrza proste, nowoczesne jako kontrapunkt dla prostoty i surowości takiej przestrzeni. Moje prace są ciepłe, abstrakcyjne więc dobrze kontrastują raczej z nowoczesnymi wnętrzami. Ale rzeźba wymaga też przestrzeni, nie da się jej postawić na półce z książkami.
W Twoich rzeźbach dominują dwa nurty. Pierwszy to relacja Natury z człowiekiem. Drugi to dualizm jaki każdy z nas ma w sobie.
Zasadniczo w moich pracach przewijają się dwa nurty, które się przenikają i powracają w każdej serii. Pierwszy z nich to przemyślenia na temat relacji pomiędzy człowiekiem, a naturą, drugi to dualizm i sensualizm istoty ludzkiej.
W pierwszym pokazuję zachwyt nad naturą jej potęgę i piękno ale także kruchość i wpływ ludzkich działań na jej kształt. W tych pracach można odnaleźć czystą biologię, skamieliny, organiczne kształty zainspirowane światem natury – siłą żywiołu, koralowcami, cyklem narodzin i śmierci. Natura jest moją wielką fasycynacją.
Drugi nurt często obecny w moich pracach to sensualność, zmysłowość i dualizm płci. Obecne czasy charakteryzuje dualizm w kwestii ludzkiej seksualności. Z jednej strony czujemy się wyzwoleni, z drugiej, cały czas towarzyszy nam duża doza wstydu, niekiedy konserwatywnego spojrzenia na kwestie intymne co jest następstwem kulturowych nakazów i zakazów. Tworząc swoje rzeźby sensualne – wydobywam na powierzchnię tematy trudne, ukryte – jak kwestię płynności płci i uwięzienia w nieodpowiednim ciele oraz samej seksualności, często głęboko ukrywanej.
CARBON – Twój najnowszy cykl wpisuje się idealnie we współczesną świadomość i potrzebę dbania o naszą planetę. Węgiel z jednej strony jest kwintesencją każdej istoty ale to również symbol przestarzałej technologii. Czym jest w Twoich pracach?
Seria Carbon to koniec i początek. Węgiel może być czymś życiodajnym, energią ale też bardzo niszczącym. Znowu eksploruję temat relacji człowieka i natury.
Węgiel jest najbardziej pierwotnym, podstawowym pierwiastkiem we wszechświecie – czwartym, po wodorze, tlenie i helu. Jest obecny we wszystkich organizmach żywych, a jednak uosabia także śmierć i zniszczenie.
Pierwiastek, który stanowi podstawę życia na Ziemi, tworząc każdy znany nam związek organiczny, to także źródło nieodnawialnej energii, która niszczy znany nam świat, przeobraża go, zmienia.
Czerń, która jest motywem przewodnim serii Carbon, łączę ją z kolorami ziemi, morza i rozmaitymi strukturami. To barwa wysoce dualistyczna – może być elegancją i grozą.
Swoje rzeźby tworzysz zawsze w ramach cyklu. Stworzyłaś już ponad 100 rzeźb w ramach 6 serii: BIOMORPHIC, NOMADY, ABSTRACTS, ENTROPIA, SENSUAL i cykl CARBON, nad którym pracujesz obecnie. Czym te cykle różnią się od siebie?
Początek mojej drogi twórczej to seria Biomorphic, która był wyrazem fascynacji materiałem, którym jest glina dającą dużo możliwości tworzenia różnorodnych form i struktur. Inspirowałam się głównie naturą ale także, architekturą Gaudiego, skamielinami, rafami koralowymi. Tak powstał cały cykl koralowców, anemonów, rzeźby inspirowane wielorybami.
Druga seria Nomady powstała, gdy wróciłam z Namibii – trzy tygodnie obcowania z namibijską pustynią odcisnęły wyraźny ślad. Nomady są proste w formie, w monochromatycznych kolorach, przywodzą na myśl spalone słońcem kształty pustyni.
Człowiek wyrzeźbiony wiatrem i naturą. Jesli cały świat jest domem… czy wszyscy ludzie są bliskimi? Rzeźba DESERT NOMAD / kolekcja Nomad /
Można w nich odnaleźć fragmenty natury w mikro-interpretacjach, skały, które po przetworzeniu stają się abstrakcyjną, wieloznaczną formą przestrzenną. To formy, które tchną spokojem, przestrzenią i ciepłem. Jedna z prac tej serii „ została doceniona przez jury i zakwalifikowała się do konkursu Konfrontacje Sztuki.
W tych pracach niemal nie używałam szkliw, eksplorując możliwości, jakie dają tlenki żelaza, miedzi przez co uzyskałam surowość, której doświadczyłam podczas wyprawy do Namibii.
Seria Abstracts to prace inspirowane architekturą, kryształami. To rzeźby skupione na prostej formie, kubistyczne. Poszukuję ukojenia w formach geometrycznych, próbując uporządkować chaos, który nas otacza.
Gdy jesteśmy przy chaosie, to muszę wspomnieć o serii Entropia. Entropia to jedna z podstawowych zasad naszego świata, miara nieuporządkowania, chaosu i bezładu. Pierwiastek ludzki i pierwiastek natury przenikają się, walczą o prymat pierwszeństwa.
Entropia jest stanem przejściowym pomiędzy tym co jest, a tym co będzie. Prace, które stworzyłam w tej serii to próba opowieści o świecie, w którym znika człowiek a wraz z nim wszystkie przejawy jego działań w naturze. Płyną od surowych form geometrycznych – pierwiastka ludzkiego – do płynnych form organicznych.
Entropia to moje przemyślenia dotyczące działań człowieka wobec natury i o kierunku, w którym zmierzamy, bardzo często bez zastanowienia nad tym jak nasze działania wpływają na naturę, zaburzając naturalny porządek. Tym samym powodujemy destrukcję i chaos w otaczającym nas świecie.
Moje rzeźby Sensualne charakteryzuje zmysłowość i pewnego rodzaju prowokacja. Nie jest to czysta biologia, a raczej podprogowy przekaz mający na celu przełamanie tabu i stereotypów.
Pierwiastek męski odzwierciedlają kanciaste formy. Są one często zmiękczone pierwiastkiem żeńskim, miękkimi płynnymi formami. Tworząc swoje rzeźby sensualne pokazuję, że nasza seksualność nie musi być wstydliwa. Odzieram ją z tabu ale nie bezpośrednio, nie wprost.
Rzeźby mimowolnie, zmuszają oglądającego do konfrontacji z własnym podejściem do tematu seksualności i płci.
Nazywasz swoją twórczość „sztuką poprzez dotyk”.
Tak. Jak mówiłam wcześniej tworzę bo czuję taką potrzebę. Największą przyjemność daje mi etap tworzenia formy, dotyk gliny, dlatego mówię o moich pracach „sztuka poprzez dotyk”.
Tworząc, daję dużo z siebie. Nie tworzę szkiców, mam zawsze w głowie pewną ideę, która niekiedy przechodzi transformację w trakcie pracy, a dzieło to odzwierciedla. Tak stało się w przypadku „Broken Heart”. Ta praca rodziła się jako abstrakcyjna impresja o architekturze. W trakcie tworzenia, najbliższego mi człowieka dotknął zawał serca i chociaż wszystko skończyło się dobrze, emocje, które czułam wtedy wniknęły w glinę i praca zmieniła swój charakter. Nadal jest formą abstrakcyjną, ale jest też sercem.
Moim celem jest wywołanie poruszenia u oglądającego, zatrzymanie go na chwile tu i teraz.
To co mnie otacza wpływa na proces twórczy. Każda z moich rzeźb jest niepowtarzalna ponieważ tworzę je własnoręcznie nie korzystając z form. Moim celem jest wywołanie poruszenia u oglądającego, zatrzymanie go na chwile tu i teraz. Są więc dziełem sztuki, nie dekoracją co nie zmienia faktu, że mogą stanowić efektowne uzupełnienie wnętrza.
Ciekawi mnie sam proces tworzenia. Czy najpierw robisz szkice, jakieś modele w skali? Jak tworzysz swoje rzeźby, bogate w detal, w kontrasty.
Mój proces tworzenia jest nieodłącznie związany z moim charakterem. Jest dość skomplikowany, pracochłonny. Glina daje wiele możliwości ale wymaga wielkiej cierpliwości i reżimu.
Aby zbudować dużą formę przestrzenną poświęcam kilka tygodni, ponieważ glina musi osiąść. Najpierw buduję podstawę, bazę i na tym buduję pozostałe elementy. Nie mogę robić tego szybko, ponieważ praca może się rozpaść pod własnym ciężarem.
Potem następuje czas oczekiwania – glina schnie i tego procesu nie można przyspieszać ponieważ może popękać. Gdy praca wyschnie dokładnie wypalam ją w temperaturze blisko 1000 stopni Celsjusza. Glina zmienia się z szarej na surową, kremową formę, nadal kruchą, lecz już stałą. Dopiero wtedy nakładam szkliwa.
Szkliwiąc, traktuję swoje rzeźby jak przestrzenne obrazy – nie nakładam jednorodnego szkliwa lecz łączę szkliwa ze sobą na sposób malarski, tworząc przejścia kolorystyczne, nakładając szkliwa, tlenki żelaza na siebie. Szkliwa przed wypaleniem są najczęściej szare, a nabierają koloru w piecu ceramicznym, więc ostateczny kształt i barwy rzeźby zawsze stanowią pewną przygodę, niespodziankę. Każde otworzenie pieca to jedno z przyjemniejszych przeżyć i źródło satysfakcji. Czasem szkliwię ponownie, jeżeli efekt mnie nie satysfakcjonuje. Wykorzystuję także nieoczywiste materiały, takie jak naturalna rdza.
Ile wystaw masz na swoim koncie?
Ze względu na niedługi czas mojej pracy twórczej liczba wystaw nie jest jeszcze duża. Jestem szczególnie dumna z wystawy na Zamku Królewskim w Warszawie, gdzie można było obejrzeć moje rzeźby i posłuchać pięknego wykonania opery „Carmen”.
Z estymą wspominam wystawę w warszawskich Koszykach, gdzie miałam okazję zaprezentować swoją twórczość w niezwykłej, industrialnej i ponad 300-metrowej przestrzeni.
Jednak najwięcej satysfakcji przyniosła mi zorganizowana przez Sopocki Dom Aukcyjny w Bydgoskim Centrum Sztuki wystawa „Entropia” gdzie pokazałam przekrój mojej trzyletniej pracy twórczej zobacz video
Ostatnio miałam wielką przyjemność pokazać swoje prace podczas wyjątkowej wystawy AgraArt Nova, zatytułowanej „W Dżungli”, której kuratorką była niezwykła podróżniczka Elżbieta Dzikowska. Każdej wystawie towarzyszą niezwykłe emocje.
Twoje prace znajdują się w kolekcjach prywatnych w Polsce ale i zagranicą. Kim są odbiorcy twojej sztuki?
Wydaje mi się, że potrzeba posiadania rzeźby jest już kolejnym poziomem kolekcjonowania i potrzeby posiadania sztuki.
Myślę, że to przede wszystkim osoby poszukujące unikatowości i otwarte na piękno, na to co inne, ale także na to, co trudne, co może skłaniać do zastanowienia.
Dużo prościej powiesić obraz na ścianie niż znaleźć miejsce na rzeźbę. Zakup rzeźby wymaga już głębszego zastanowienia i dużej wrażliwości, a przede wszystkim przestrzeni. Ale mam wrażenie, że rynek rzeźby w Polsce właśnie się rozwija.
Czy tworzysz rzeźby na zamówienie?
Każda moja rzeźba i obraz to unikat, chociaż czasami powstają w cyklach. Nie odlewam z form, nie tworzę duplikatów. Zdarza się, że odbiorca pragnie rzeźby, która została już sprzedana. Mogę wtedy stworzyć rzeźbę w cyklu, z którego pochodzi, ale nie stworzę identycznej.
Współpracuję z architektami wnętrz i firmami, które kupują dzieła sztuki na zlecenie odbiorców, którzy pragną pozostać anonimowi. W takich sytuacjach wybierają oni prace z mojego portfolio, które „widzą” w projektowanych przez siebie wnętrzach.
Portfolio można zobaczyć na mojej stronie www.jroszkowska.com, prace można także zamówić poprzez kilka galerii w Polsce i za granicą:
www.saatchiart.com
www.artkrajewski.pl
www.singulart.com
Ja sama zachęcam do rozmowy ze mną także poprzez social media:
Instagram
Facebook
Czy istnieje możliwość zobaczenia Twoich rzeźb na żywo?
Jak najbardziej – sztuka poprzez dotyk! Obcowanie z rzeźbą jest niezwykłym przeżyciem i oglądanie zdjęcia nie oddaje niestety nawet połowy emocji i wrażeń, których możemy doświadczyć widząc ją w przestrzeni.
Zachęcam do odwiedzenia mojej pracowni i galerii w Łomiankach pod Warszawą, a także do wzięcia udziału w warsztatach ceramicznych dla dorosłych, które odbywają się w soboty. Wystarczy napisać do mnie, by umówić się na spotkanie lub warsztaty.
Wspominałaś o możliwości wypożyczenia Twojej rzeźby do wnętrza aby można było zobaczyć ją w konkretnej przestrzeni i poczuć jej energię.
Czasem zdarza się tak, że rzeźba „mówi” do swojego odbiorcy i wtedy jest jasne, że już należy do niego. Niekiedy jednak warto się upewnić, czy praca „zagra” w danym wnętrzu. Dlatego oferuję architektom i kolekcjonerom możliwość wypożyczenia rzeźby i upewnienia się, że energia pracy i miejsca uzupełniają się i harmonizują.
Twoje prace można zobaczyć na żywo m.in. w Twojej galerii, są też prezentowane w Galerii Art Krajewski. Spotkamy je również w jesiennej edycji Targów Sztuki Dostępnej.
Poprzednia edycja Targów Sztuki Dostępnej wywołała same pozytywne wrażenia, dlatego z przyjemnością biorę udział obecnie po raz drugi. Nie mogę niestety pokazać wszystkich swoich prac – zaprezentuję najnowszą kolekcję – Carbon i wybrane, mniejsze dzieła z poprzednich kolekcji. Będzie także możliwość obejrzenia kilku moich obrazów.
Bardzo podobają mi się Twoje DUETY. Czyli możliwość skomponowania do wnętrza Twojego obrazu z rzeźbą. Co tworzysz najpierw? Obraz czy rzeźbę?
Moje malarstwo jest bardzo ekspresyjne, ale czasami tworzę mini kolekcje łączące rzeźbę i obraz. Moje „duety” to szczególna sytuacja, gdy malarstwo i rzeźba uzupełniają się.
Swoje rzeźby traktuję jak przestrzenne obrazy. Nakładając szkliwa staram się budować pewną narrację, malować nimi emocje. Kolory, które widać w moich rzeźbach nie pojawiają się bez powodu. Gdy łączę czerń z czerwienią to mówię o emocjach.
Kolor był obecny nawet w najbardziej pierwotnych i surowych pracach. Naturalną drogą było więc przejście od rzeźby do obrazu. Chciałam budować złożoną opowieść, tak by obie formy korespondowały ze sobą, także we wnętrzu, w którym się znajdą.
Dzięki obrazom moje rzeźby są pełniejsze. To, czego nie mogę przekazać formą mogę wyrazić na płótnie. Obie formy się uzupełniają, przenikają i dają efekt synergii. Najpierw zazwyczaj powstaje rzeźba, obraz ją dopełnia i buduje całą opowieść. Czasami funkcjonują jako niezależne byty.
Czy na Targach Sztuki Dostępnej będzie można skompletować Twoje malarstwo z Twoją rzeźbą?
Tak jak pisałam, duety powstają jako wyraz pewnej całości, opowieści w harmonii. Nie kompletuję ich z już gotowych prac, raczej tworzę w cyklu – w duecie właśnie. Na pewno na wystawie znajdzie się przynajmniej jeden duet.
Ile kosztują Twoje rzeźby?
Ceny moich prac zależą od stopnia skomplikowania i wielkości. Mniejsze formy kosztują około trzech – czterech tysięcy złotych, największe sięgają kilkunastu.
Dziękuję za tak inspirującą rozmowę!
Bardzo dziękuję za zaproszenie do rozmowy o sztuce dotyku☺
Drogi czytelniku zapraszam Cię do subskrypcji przestrzeni Konik Kreatywny dzięki temu nie przegapisz kolejnego ciekawego wywiadu, artykułu czy kolejnego odcinka podcastu Konik Kreatywny 🙂 Zapisz się do newslettera poniżej.